środa, 30 marca 2016

Takie tam kwiatki.

Pierwsza moja wiosenna wyprawa zaliczona. W świąteczny poniedziałek tradycyjnie porzuciliśmy stół i wyruszyli w siną dal. Dla zrzucenia kalorii i rozradowania duszy. I znowu boczne dróżki zaciągnęły nas w nowe, bardzo ciekawe miejsca. Kolejny raz stwierdziliśmy, że chyba nam życia nie wystarczy aby poznać dolnośląską krainę.
Na pierwszy rzut oka wiosny ani widu ani słychu.
 
 
 
 
Uschnięte trawy, łyse drzewa, a kwiatków, jak na lekarstwo.
 
 
 
 
No, ale jak szukać to na całego. Do naszej wielkanocnej tradycji wejdzie chyba odwiedzenie schroniska Perła Zachodu w Siedlęcinie. Miejsce jest bardzo urokliwe o każdej porze roku i coraz chętniej odwiedzane prze turystów. Tym razem tłok był tak duży, że trzeba było dużego sprytu i cierpliwości aby znaleźć miejsce do zaparkowania i odpoczynku na tarasie widokowym.
 
Na wieżę widokową i most prowadzący w stronę wzgórza Wieżycy, jak zwykle popatrzyłam sobie z bezpiecznej odległości.
 
 
 
Aby się dostać na most nad Jeziorem Modrym należy pokonać kilkadziesiąt kamiennych schodów.
 
 
 
Pozostawiam to zadanie bardziej wytrawnym piechurom i wolę go podziwiać z tarasu i pozwolić by myśli płynęły leniwie razem z powolnym nurtem Bobru.
 
 
Budynek schroniska jest również urzekający. Powstał 8 kwietnia 1950 na miejscu zbudowanej w 1927 roku gospody Turmsteinbaude. Początkowo bardzo popularne, później praktycznie nieodwiedzane z powodu zanieczyszczenia rzeki Bóbr, której skażone wody doprowadziły do nazwania przez okolicznych mieszkańców i turystów schroniska "Perłą Smrodu". Niekiedy zapach ciemnego drewna nadal miesza się z nieprzyjemnym zapachem kanalizacji. Trzeba znaleźć właściwe miejsce na tarasie, żeby go nie poczuć. Myślę jednak, że to niewielka niedogodność, którą rekompensuje zadbane otoczenie budynku. Zawsze jest tutaj pełno donic wypełnionych sezonowymi kwiatami i świątecznymi zdobieniami.
 
 
 
 
 
 
 
Niestety nie wszędzie widok był tak urzekający. W niektórych miejscach brzeg rzeki grubą warstwą pokrywały śmieci.
 
 
 Bóbr jest bardzo zanieczyszczoną rzeką. Kiedyś trafiały do niej ścieki ze starej fabryki papieru, obecnie największym śmieciarzem jest zwyczajny człowiek. Przez to właśnie rzeka wygląda, jak wielkie śmietnisko, a latem, kiedy poziom rzeki jest niski, prezentuje opłakany wręcz widok. Nie mówiąc już o unoszącym się fetorze. Nie dalej, jak rok temu rzece groziła katastrofa ekologiczna. Poziom wody był tak niski, że niektóre turbiny z elektrowni w Pilchowicach  przestały działać lub zaciągały brud z dna rzeki. Zamiast wody była sina maź, na powierzchni której unosiły się śnięte ryby, a zapach był gorszy niż na wysypisku śmieci. Aż żal, że sami niszczymy to, co nas otacza, a powinno służyć i zachwycać pokolenia..
 
 
Wróćmy jednak do wędrówki wiosennej, której celem było szukanie pięknych widoków i wiosennych kwiatów. Z tarasu schroniska widok na elektrownię Bobrowice I.
 
 
 
Budynek elektrowni, który powstał w 1924 roku, ciekawie komponuje się z otoczeniem.
 
 
 
 
 
 
 
Na mostek łączący oba brzegi nie wolno wchodzić, ale można posiedzieć na ławeczce przed budynkiem i z odległości podziwiać Perłę Zachodu.
 
 
 
 
Pierwotnie miał to być koniec wycieczki, ale jak wiadomo nasza ciekawość jest większa niż zmęczenie. Postanowiliśmy obejrzeć świat jeszcze z innej perspektywy i wjechaliśmy na górę szybowcową w Jeżowie Sudeckim.  
 
 
 
 
Wiatr był jednak tak duży, że miałam wrażenie iż za chwilę znajdę się obok tego szybowca.
 
 
Tym razem definitywnie postanowiliśmy zakończyć wyprawę. Wybraliśmy jednak nową drogę powrotną, która zachwyciła nas pięknymi widokami. Wreszcie spełniłam też swoje marzenie. Kiedy przed naszymi oczami ukazało się pole przebiśniegów, nie było mocnych żeby mnie powtrzymać przed postawieniem tam nogi.
 
 
Rząśnik, taka niepozorna wieś, ze zrujnowanym późnobarokowym pałacem i mnóstwem przebiśniegów.
 
 
 
 

 
 
 
 
 
 
 
A w tych białych kępach ukryte elementy wyposażenia pałacu i  nagrobne płyty.
 
 
 
 
 
 
Niektóre z nich objął we władanie wszędobylski bluszcz.
 
 
 
 
Co ciekawe to, że przykościelny trawnik też był bialutki tak, jak kilka przydomowych ogródków. Rząśnik w przebiśniegach skąpany. Taki pozostanie w mojej głowie, mimo, że pałac prezentuje opłakany widok i zapewne nie ma żadnych szans na nowego właściciela. Nie wiem, czy jest jeszcze co ratować.
 
 
 
 
 
 
 
 
No dobrze, tym razem to już naprawdę koniec wędrówki. Wróciłam zmęczona, obłocona po spacerze po przypałacowym trawniku, ale bardzo zadowolona. Wreszcie w swoim żywiole! Następnym razem będzie to wyprawa bardziej zaplanowana chociaż......te nieplanowane wychodzą nam najlepiej :)
 
 
 

24 komentarze:

  1. Ale świetna wędrówka.
    I jakie widoki! Aż chciałoby się po kolei kmentować zdjęcia (ten dąb!, ten mostek z góry!).
    U nas było troche mało spacerowo (niestety już nie są możliwe dawniejsze wyprawy do lasu z Rodzicami MN) - ale jednak poszłam pieszo do córki zamiast autem :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie cieszy każde wyjście z domu, nawet malutki spacer i bardziej jeżdżony i z okna samochodu, ale jak będzie cieplej...jak wezmę wózek...jak się rozpędzę to......nikt mnie nie dogoni :DDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
  2. Przebiśniegi przecudnej urody :)))
    A na most, to już mam ochotę wskoczyć i zobaczyć co jest na jego drugim końcu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze marzyłam, żeby znaleźć taką plantację :) Mnie tez ciekawi, co jest po drugiej stronie, ale nawet mąż nie daje się namówić na wędrówkę po tych schodach ;D

      Usuń
  3. chetnie bym dzis wyskoczyła do takiej perły zachodu
    pałac mnie przygnębił ...
    :********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez pałac przygnębił, gdyby nie te przebiśniegi pewnie bym go ominęła szybciutko.

      Usuń
  4. Najbardziej podoba mi się ten most na jeziorze. Obłędówa!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O, przypomniałaś mi sierpniowy czas i spacer Doliną Bobru (z Jeleniej Góry do Perły Zachodu i z powrotem). :-)
    Tyle przebiśniegów na żywo chciałabym zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar zrobić tę trasę jak najszybciej. Podobno jest bardzo ładna.
      Jeszcze bym chciała zobaczyć na żywo dywan krokusów :D

      Usuń
    2. Krokusy to podobno w Szczecinie na Jasnych Błoniach. :-)

      Usuń
  6. Polly tez uwielbiam ten widoknz Perly Zachodu. Bywamy tam regularnie albo rowerem albo spacerem :))
    Piekne zdjecia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam można jeździć bez końca o każdej porze roku i dnia :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Świetne zdjęcia, miejsca, czas... kiss

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma to jak udana wycieczka :)
    Cudownie biały dywanik kwiatów osłodził przygnębiający widok ruin...
    Perłę Zachodu zapamiętam...warto odwiedzić to piękne miejsce...mam nadzieję że ludziska się opamiętają i oczyszczą rzekę...to kolejna rzecz która smuci ...
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perłę warto odwiedzać o każdej porze roku, tak pięknie się tam zmienia :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. I oto kolejny dowód na to, że wiosna jest wspaniała! :) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Urzekające te "takie tam kwiatki":) i ten bucik przy nich, intryguje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmniej chyba jednak te co pływają w rzece :(
      pozdrawiam cieplutko :D

      Usuń
  11. Piękna wyprawa i piękne widoki, poza jednym. Aż się serce kraje na widok tego dworku. Musiał być kiedyś cudny.

    OdpowiedzUsuń