czwartek, 10 lipca 2014

Nie wyparowałam.

Wiem, wiem, wiem. Prawie mnie tutaj nie ma. Pochłania mnie jednak lato i nie tylko. Najbardziej chyba .....fizyka kwantowa. Tak, tak. Nie inaczej. Okazuje się, że ta nielubiana przeze mnie w szkole, zaczęła mnie teraz fascynować. Ma bowiem realne odniesienie w życiu. Od wielu lat poszukuję odpowiedzi na życiowe pytania. Skłoniła mnie do tego moja choroba. To ona nakierowała mnie na odpowiednie ścieżki. Zaczęło się niewinnie od szukania przyczyny i lekarstwa, kiedy medycyna konwencjonalna rozłożyła ręce. Ja nie zrobiłam tego nigdy. Po mojej pierwszej, nieudanej wizycie u bioenergoterapeuty, zacisnęłam zęby i powiedziałam sobie, że skoro żaden cudotwórca nie może mi pomóc, to zrobię to sama. I tak zaczęła się przygoda z psychologią i pracą z umysłem. Przeczytałam wiele książek i wypraktykowałam wiele metod. Teraz już wiem, że to nie ciało odpowiada za stan naszego zdrowia, tylko umysł. Wszystko bowiem jesteśmy w stanie sobie wykreować. Jesteśmy tym, o czym myślimy. Wiele chorób bierze początek w naszej głowie. Moja.....cóż nie do końca wiem skąd, ale jej pochodne na pewno wyszły z mojej głowy. Staram się więc dbać o stan umysłu i dobrego samopoczucia, bo wiem, że tylko pozytywne myśli gwarantują dobre samopoczucie i zdrowie. Zgłębiam więc zasady fizyki kwantowej i działania świadomości, bo czuję, że wreszcie odkryłam wspólny mianownik dla wszystkiego, co wypróbowałam w życiu żeby być zdrową i szczęśliwą. Trochę to zawiłe, dlatego nie będę pisać więcej. Na razie zgłębiam temat. Pierwsze efekty już widzę i odczuwam. Pewnie nie będę kolejnym Einsteinem, ale jestem zafascynowana tym, co odkrywam.
Nie zapominam jednak o Was i zaglądam od czasu do czasu. Wrócę za jakiś czas, bo mam też w zanadrzu kilka fajnych opowieści o miejscach, które ostatnio odkryłam.
Pozdrawiam wszystkich i wracam do moich kwantów :)