czwartek, 29 maja 2014

Dobrze mi jest i już :D

Czuję się ostatnio, jak ślimak. Powoli wychodzę ze skorupki i z przyjemnością kontempluję rzeczywistość. Jestem tylko zaskoczona, że nie przeszkadza mi bezruch, brak pędu, przyspieszonego tętna, rozwianych włosów. Jestem tu i teraz. Przeszłość nie istnieje, a przyszłość..... Chciałabym tylko żeby zmaterializowały się moje dzisiejsze myśli. Wiem, że tak będzie, bo kiedy czasami patrzę za siebie i szukam odpowiedzi, to znajduję ją w moich myślach i słowach. Tych wypowiedzianych kiedyś, gdzieś. W końcu przecież dzisiejsza chwila siedziała we mnie od dawna, w moich marzeniach. Chciałam tego spokoju, bezpieczeństwa, niespieszności, opanowania. Chwil, którymi mogłabym się tylko i wyłącznie zachwycać. Myślę więc tylko o pomnożeniu ich. Żadnych, absolutnie żadnych złych i smutnych wymysłów. Co w głowie, to i w życiu :) 
Największym moim marzeniem jest utrzymać ten stan. Stan spokoju, radości i pogodzenia. Może wreszcie uda mi się po prostu płynąć lub jak ten ślimak swobodnie ślizgać się po powierzchni :D
 

 
 

 

 
Wychodzę więc i wdycham zapach dżdżu
 

 

                                                           rozgrzanych słońcem kwiatów

 

 
upajam się wonnością obrazów i dźwięków
 


poniedziałek, 26 maja 2014

W słońcu i w deszczu.

Sobotni grill stał pod znakiem zapytania, bo wszyscy naokoło zapowiadali burze. Jednak chęć spędzenia czasu na świeżym powietrzu była silniejsza. Zmienna pogoda wcale nam nie przeszkadzała, bo ulewę przeczekaliśmy w pergoli. Kiedy tylko zaczynało świecić słońce wynurzaliśmy się na zewnątrz powdychać pachnący od deszczu, odświeżony świat. Poobserwować krople wody na kwiatach i podeptać stokrotki.
 
 
 
 
 

 
 


 
 

 
 
 

 
 
 

 
 
 
 
 

 
 

 
 
 
 


Było przepięknie i pachnąco. Gdyby tylko przestała mnie męczyć alergia.....Głowę mam wielką, jak bania i nie rozstaję się z chusteczkami. Trudno, jakoś to przeczekam, ale nie mam zamiaru chować się przed wiosną. Idę za chwilkę na balkon pogadać z kwiatami, policzyć listki pelargoniom i namówić je żeby zaczęły kwitnąć. Zmierzę groszek pachnący, który rośnie jak szalony. Jego historię mam udokumentowaną, ale pokażę innym razem, bo dzisiaj i tak już zasypałam Was fotkami :)
Wiosenne pozdrówka z katarolandii :)


środa, 21 maja 2014

Było minęło.

 Wczoraj miałam bardzo fajny dzień. Rozwiązałam kilka spraw, które mnie gnębiły i wyłaziły spod łóżka w nocy. Najważniejsze, że dostałam decyzję z ostatniej komisji. Z jednej strony cieszę się, bo jest taka, jaką chciałam, a z drugiej....No cóż. Po prostu chciałabym być zdrowa i w życiu i na papierze, ale.....jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi to co ma :) :) :)
Życiowe fale nieco łagodnieją.

 
Wiem, że często sama tworzę te fale. Zapominam, że wszystko w końcu układa się dobrze i, że panika jest niewskazana. No tak, ale wiedzieć to jedno, a robić to drugie.
 
 
 
Mam nadziej, że ostatnia bardzo ważna sprawa również rozwiąże się pomyślnie. Może już niedługo, bo bardzo na to czekam. Wiem jednak, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie i miejscu. Nie za późno i nie za wcześnie. Dostaję od Boga wszystko we właściwym momencie, pewnie dlatego, że gdyby nastąpiło zbyt wcześnie, nie umiałabym tego docenić i mogła zmarnować. Tylko żeby mi wiary i cierpliwości nie zabrakło :) A wtedy wypłynę sobie na spokojne wody, a na razie jeszcze trzymam się brzegu.
 

 
Najważniejsze, że ostatnie stresy rozpłynęły się.
 
 
I wreszcie mogę spać spokojnie :)
 

poniedziałek, 19 maja 2014

Cudze chwalicie, swojego nie znacie.

Bardzo lubię dalekie wyprawy i odkrywanie ciekawych miejsc. Okazuje się jednak, że wystarczy dobrze się przyjrzeć własnemu miastu, a można znaleźć piękne zakątki. Niedaleko jednej z głównych ulic Legnicy, całkiem spokojnie stoi sobie, pięknie odnowiony pałac. Kiedyś stanowił on część folwarku Ludwikhof, a obecnie znajduje się w nim siedziba Agencji Rolnej. Z zabudowań gospodarczych i parku pozostało niewiele, ale pałac jest godny uwagi. Niestety nie odnalazłam nic na temat jego historii, jedynie kilka starych fotografii z początku XX wieku i informacja, że pochodzi on z 1889 roku. Świadczyć może o tym tabliczka z datą, umieszczona na wieży.







 
 
Ogromnie mnie zachwyciły oczywiście detale. Misterne wykończenie dachu i ozdobne portale nad drzwiami. Gdybym pracowała w tym miejscu, chodziłabym z głową zadartą do góry :)
 
 





Park jest niestety zaniedbany, ale może z czasem i o nim sobie ktoś przypomni. Skosi wszędobylską pokrzywę i zasadzi kwiaty w ozdobnej donicy.


Na przeciwko pałacu znajdują się resztki zabudowań gospodarczych. Niestety są w tragicznym stanie i grożą zawaleniem.



Chciałam zrobić zdjęcie stropów przepięknie malowanych w motywy roślinne, ale wejście było zasypane gruzem. Dlatego udało mi się uchwycić tylko te przy samym wejściu, a te zdobione podziwiałam z daleka, a Wy musicie je sobie wyobrazić :)


 
Niedaleko pałacu płynie rzeka i mimo, że mieszkam nad Kaczawą od urodzenia, to nigdy nie byłam nad wodospadem. Wreszcie była okazja.
 


 
 
 







Popołudniowe spacery mają to do siebie, że można obserwować zasypiające powoli słońce.