wtorek, 29 kwietnia 2014

I jak tu nie kochać wiosny?

 
Nawet gdyby człowiek chciał, to nie może nie poddać się urokowi wiosny. Może sobie chodzić z zamkniętymi oczami i udawać, że nie widzi tych wszystkich kolorów, malutkich listków i kwiatków. Nie może jednak założyć klamerki na nos. I to właśnie kocham w wiośnie. To, że ma piękną barwę, która pcha się do oczu na każdym kroku. To, że łaskocze w podniebienie i w nos świeżością trawy, kwiatów i deszczu. Wiosna ma po prostu absolutnie niesamowity smak.
 
 


 
 
 
 

 
 
 
 
 


 


  
 


piątek, 25 kwietnia 2014

Siedmiomilowe buty.

 
Święta, święta i po świętach. Pierwszy dzień spędziliśmy tradycyjnie za stołem i napychaliśmy brzuchy smakołykami. W drugi jednak zapragnęliśmy popatrzeć z bliska na wiosnę i góry. Pogoda niestety nie rozpieszczała, ale dla wytrawnych turystów, mały deszczyk nie jest przeszkodą. Kolejny raz odwiedziliśmy Perłę Zachodu. Pierwszy raz byliśmy tam latem zeszłego roku, ale ponieważ miejsce jest urokliwe postanowiliśmy odwiedzać je o każdej porze roku. Faktycznie miejsce jest piękne w każdym momencie i przyciąga dużo ludzi.
 
 

 
 
 
Znowu siedzieliśmy na tarasie i podziwialiśmy Bóbr, który leniwie podążał w swoim kierunku.
 

 
Czasami tylko przemknęła mi przez głowę  myśl, że jestem trochę jak więzień własnego ciała. Chciałabym móc tak, jak inni, zejść po kamiennych schodach, przejść przez most i dotrzeć na drugą stronę. Z daleka wydaje mi się bardzo tajemnicza. Pewnie jest zwyczajna, ale tak to już jest, że to, co nieosiągalne wydaje nam się niesamowite.
 
 
 
 
 

 
 

 
 
 
Marzę o takich wielkich butach, które bez problemu i wysiłku nosiłyby mnie w najdalsze zakątki świata.
 
 
Na razie pozostało mi zachwycać się tym, co jest dla mnie osiągalne, a jest tego dużo.  Będę więc z mojego tarasu podziwiać płynące niezmiennie od lat rzeki, lasy, górki i calusieńki świat, który jest przepiękny. I będę wdzięczna za te widoki, barwy i zapachy, których mogę doświadczać, a bez których życie byłoby płytkie i nijakie.
 

Szukać tajemnic w wieżach pełnych pajęczyn.
 
 


 
 
Zachwycać się detalami architektonicznymi i wdychać zapach drewnianych ścian, które  mogłyby opowiedzieć niejedną historię.
 



Takie wyprawy dają mi bardzo dużo energii i wyganiają z głowy niepotrzebne myśli. Gdybym mogła decydować, to chciałabym urodzić się jeszcze raz jako wędrowiec.

piątek, 18 kwietnia 2014

Życzenia




Życzę wszystkim radosnych, spokojnych i rodzinnych Świąt oraz dużo zdrowia. Mnie niestety ostatnio go brakuje, ale mam nadzieję, że powoli dojdę do siebie i znowu będę brykać. Kiedy odzyskam siły, wrócę do Was wszystkich i pozarażam optymizmem, bo smutna Polly to nudna Polly i najlepiej upchać ją do kąta. Bardzo Wam również dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Dobrze kiedy ktoś klepie po plecach i pociesza, a szczególnie wtedy, kiedy tych klepiących rąk jest tak dużo.


piątek, 11 kwietnia 2014

po drugiej stronie

 
 
co jest po drugiej stronie?
 
stoję nad przepaścią i łapczywie chwytam rzeczywistość
 
są też inni
krzyczą, wyciągając puste ręce do Boga
 
ktoś dramatycznie rozgarnia suchą trawę
szukając zielonego źdźbła
 z ciekawości zajrzał w czeluść
nie wrócił
 
patrzę w dal
Światło
droga jakoś się wydłuża
 
 
 
 
 


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Zielono mi.


 
 
Wczoraj spróbowałam innej "zielonej" metody na dobre samopoczucie. Zielone pola, łąki i lasy zachwycają mnie najbardziej o tej porze roku. Malutkimi, soczystymi listeczkami i dywanami kolorowych kwiatów. Było więc nie tylko zielono, ale i fioletowo, biało i żółto. Oczy miałam dookoła głowy i nie wiedziałam, które kwiatki, trawki i drzewka są bardziej zachwycające. Jeszcze teraz, jak zamknę oczy, widzę te wiosenne krajobrazy.
 
 
 

 
 
 
 

 
 
 
 

 
 
Na wiosnę nie tylko zielone listki i kwiatki budzą się do życia, ale i "ulubienice" mojego męża, czyli zaczarowane w żaby "księżniczki". Kiedy zatrzymaliśmy się na chwilę przy zalewie, całe ich stado skakało po drodze i łące. Trochę nam pokrzyżowały plany, bo zamiast napawać się widokiem i ciszą, musieliśmy się ewakuować do samochodu. Właściwie mąż się ewakuował i nawoływał przez lekko uchylone okno, żebym uciekała, bo mnie zjedzą, a już na pewno wskoczą mi do kieszeni, a on sobie nie życzy, żebym wlokła do domu to paskudztwo. Na każde moje "uważaj żaba!!!!", podskakiwał żwawo w stronę samochodu, aż się za nim kurzyło. Hm...nie wiedziała, że błoto też się może kurzyć. Ubaw miałam super :) Ja natomiast zostałam chwilę dłużej i robiłam sesję "paskudom". Niektóre pozowały całkiem śmiało. Mają takie duże, piękne oczy :) :).
 

 
Niektóre musiałam łapać w biegu. Jedna schowała się w trawie i wypięła na cały świat. Nawet na moje prośby, nie chciała wyjść i pozować. Mąż jednak nie dał się przekonać, że "księżniczki" są bardziej wystraszone niż my i wcale nas nie zjedzą.
 

piątek, 4 kwietnia 2014

Przesilenie wiosenne.



Nie tak to miało być. Miałam fikać i skakać, a tu raptem leżę jak zdechlak. Tradycyjnie, jak co roku dopadło mnie przesilenie wiosenne. Tym razem jednak wybitnie mocno daje mi się we znaki. Gwałtowne zmiany pogody zawsze odczuwam dosyć wyraźnie, chociaż staram się nie poddawać. Teraz jednak, kiedy fronty atmosferyczne chodzą sobie tam i z powrotem, raz straszą powrotem zimy, a raz rozpieszczają latem, poddałam się kompletnie. Poszłam więc pożalić się do mojej doktórki, która niestety wybitnym specjalistą nie jest. Zadałam jej kilka trudnych pytań, na które nie znała odpowiedzi. I znowu sama muszę poszukać w internecie. Na prośbę o jakiś wzmacniający specyfik, z kolei z jej strony padło pytanie, czy zielony może być. A skąd ja mam to wiedzieć?? Skoro uważa, że tym razem zielony, a nie różowy może mi pomóc, to niech przepisze. Kiedy go wykupywałam, włosy mi się zjeżyły. Sama nie wiem....chyba z radości, no, bo skoro tak okropnie drogi, to musi, no musi zadziałać! Po pierwszym zastrzyku przez kilka godzin nie mogłam dojść do ładu sama ze sobą. Miałam, jak nigdy, wszystkie klasyczne objawy uboczne, jakie zawiera obszerna ulotka. Leżałam więc gapiąc się w sufit, nie umiejąc właściwie sformułować myśli, ani prostego zdania. Język, mózg i żołądek robiły co chciały. Po drugim, agonia na szczęście trwała krócej. Zobaczymy co będzie dalej. Weekend mam wolny od trutki i zamierzam go wykorzystać bardzo przyjemnie. Może zielony i pomaga, ale chyba widok wiosennej łąki.